Bałtowskie Bezdroża – 15-17.10.2010 – I EDYCJA

RELACJA Z RAJDU OKIEM ORGANIZATORA:

Wszystko zaczęło się od zimnego i bardzo mglistego piątkowego wieczoru. Gdy byliśmy już gotowi na przyjęcie załóg i oficjalne rozpoczęcie rajdu, nikt się nie zjawiał. Nie było wiadomo co jest grane, każdy kto dzwonił mówił że na pewno będzie, a tu ani żywej duszy 🙁 . Ale po jakiejś godzince przyjechały pierwsze załogi z naszego rodzinnego Ostrowca. Było to już coś ale wciąż za mało. Lecz po kolejnych 30 minutach oczekiwania zaczęły się zjeżdżać wszystkie zgłoszone załogi. Samochody przyjeżdżały albo na kołach, albo na lawetach. Po odpaleniu wszystkich maszyn wzniosły się kłęby spalin, światła zaczęły rozświetlać ogarniający nas mrok. I wtedy było już wiadomo: BAŁTOWSKIE BEZDROŻA SIĘ ROZPOCZĘŁY!!!

Po krótkiej i treściwej odprawie ( w której powitaliśmy uczestników, oraz przedstawiliśmy im krótki zarys tego co ich czeka przez najbliższe dwa dni) ruszyliśmy do etapu nocnego. Etap nocny był wprowadzeniem i jednocześnie zapoznaniem z terenem okolic Bałtowa, opierał się on na przejażdżce wszystkich załóg w kolumnie prowadzonych przez nas. Wszystko przebiegło gładko, prócz jednego postoju na samym początku, gdyż jedna z załóg miała małą awarię, spadł im pasek od wspomagania. Po krótkiej reanimacji auta, dołączyli do nas i już mogliśmy kontynuować nocna jazdę. Pod koniec nocnego ciorania się po lesie, na zawodników czekał OS ( Odcinek Specjalny ), na którym mogli sprawdzić swe umiejętności w jeździe nocą :D. Zadowoleni wróciliśmy do bazy około godziny 00:00. Potem każdy udał się do swoich kwater, a wszystkim maszynom powoli stygły silniki, spowijane zimną i przenikliwą mgłą. Tak zakończyły się piątkowe zmagania. Ale gdy wszyscy smacznie spali, zbierając siły na kolejny dzień, my ciężko zasuwaliśmy przygotowując sobotni etap :D, cóż taki los organizatora 😀

Po 4 godzinach snu, zaczęło świtać i pomału Bałtów zaczęło się budzić do życia. Z samego rana kilku organizatorów pojechało sprawdzić trasę, a reszta osób powoli przygotowała zapisy załóg, plombowanie aut i ogólna odprawę dla wszystkich uczestników. Gdy zwszyscy już powstawali z cieplutkich łóżek, zaczęli się zbierać w głównej sali gdzie zapisywali się, wpłacali wpisowe i otrzymywali materiały niezbędne do nawigowania na trasie rajdu. Następnie każdy przechodził na miejsce startu, gdzie auta były plombowane. Tuż przed startem odbyła się odprawa w której wytłumaczyliśmy jak się poruszamy po trasie, pouczyliśmy o bezwzględnym zachowaniu bezpieczeństwa i omówiliśmy inne ważne kwestie związane z prawidłowym przebiegiem imprezy. Podczas odprawy głos również zabrała komenda policji powiatowej, która zakomunikowała i przekazała wskazówki a także pouczyła o prawidłowym zachowaniu na drogach i przestrzeganiu kodeksu drogowego. No i wreszcie nadszedł ten moment. Załogi ruszyły na trasę. EXTREME poleciał od razu w błotko i nie płytką wodę :D, a TYRYSTYK w kolumnie przejechał na OS, który był pierwszą przeszkodą w tej klasie. Każda załoga musiała przejechać wytyczony OS na czas. Najlepszą załogą okazała się załoga nr 10 w składzie: Kierowca – Marcin Koc, Pilot – Arkadiusz Szymański, jadąca Nissanem Terrano. Po tychże zmaganiach zaraz na uczestników czekała kolejna konkurencja, a mianowicie „wbijanie gwoździa w drewnianą belkę samochodem”. Tu trzeba było podejść ze stoickim spokojem i bardzo słuchać się pilota który odgrywał kluczową rolę. Natomiast zwycięzcami w tej konkurencji była załoga nr 18 w składzie: Kierowca – Jerzy Perlik, Pilot – Krzysztof Perlik, jadąca Isuzu Trooper. Później zaczęła się już normalna rywalizacja, czyli jechanie za Roadbookiem i zbieranie pieczątek na trasie. Trasa miała charakter raczej przeprawowy lecz były miejsca w których trzeba było pokazać co auto potrafi, np. jednym z miejsc był odcinek na rzece na którym większość sobie poradziła, lecz mieliśmy także topielca. Bowiem załoga w składzie Maciej Miller i Kamila Miller jadący grafitową Suzuką trochę źle podeszli do pokonania rzecznych wód, gdyż efektem ich pracy była utopiona Vitara która zaciągnęła wody przez filtr powietrza. Jednak mimo tego wyczynu należą im się brawa za odwagę i chęć spróbowania sił seryjnym autem. Maciej Miller mówił : „ Zrobiliśmy już prawie wszystkie pieczątki, i już mieliśmy wyjeżdżać kiedy to woda chlusnęła nam na maskę i Vitarka zamilkła”. Prócz przygody z wodą na uczestników czekały przepiękne i głębokie wąwozy, tajemnicze leśne ostępy i zagadki na trasie rajdu.

No to teraz EXTREME!

Jak każdy mówił „Nie było łatwo” no i nie miało być bo EXTREME to EXTREME 😀 . Zawodnicy już po kilometrze trasy napotkali pierwszą przeszkodę, a było nią „żabiankowe rondo” które na pewno każdy zapamięta. Wciągające podłoże i wlewająca się woda do aut była groźnym rywalem dla wyciągarek samochodowych. Ale żeby nie było mało to żabiankowe rondo zebrało żniwa i pochłonęło jedną gablotę, mianowicie Nissana Patrola – Mariusza Wojdana. „Zabrakło prądu i a potem jeszcze zgasł silnik” opowiadał nam Mariusz. Ale przy pomocy koparko- ładowarki zdołaliśmy „na włokę” wyciągnąć wessanego Patrola. Dalej na trasie można było spotkać się z głębokimi wąwozami i pionowymi ścianami oraz bagnem. Kluczowym odcinkiem był odcinek przy rzece Kamiennej. Kiedy to uczestnicy musieli się przeprawiać na drugą stronę rzeki po pieczątki lub jechać pod prąd rzeki, co skutkowało efektownym wlewaniem się wody na maskę i kotłowaniem się jej pod rozpędzonymi kołami pojazdów. Tak zakończyła się sobotnia rywalizacja na Bałtowskich Bezdrożach. Po przyjeździe do bazy każdy się udał do swoich domków, a my w tym czasie już przygotowaliśmy wieczorną integracje bez której nie mogłoby się obejść. Na integracji wszyscy się dobrze bawili, uruchomiły się tematy motoryzacyjne, zaczęto się wymieniać zdaniami , rozwiązaniami konstruktorskimi czyli wszystko to co powinien mieć klimat takich imprez. Była dobra muzyka, stół szwedzki, konkurencje dla zawodników i nie byle jakie nagrody 😀 kto był to doskonale wie, a kogo nie było,….. niech żałuje ;). Tak towarzystwo się bawiło a organizatorzy czuwali i już szykowali kolejny dzień zmagań…… Po ciężkiej niedzielnej pobudce ( 🙂 ) i pożywnym śniadanku. Wszyscy uruchomili swe machiny i ruszyliśmy kolumną w kierunku niedzielnego OS-u . Tam każda z załóg miała jedno okrążenie próbne i następnie przystępowała do właściwej rywalizacji czyli zaliczeniu na czas dwóch pełnych okrążeń. Później wszyscy powrócili na bazę i powoli szykowali się do wyjazdu ( pakowanie aut na lawety i takie inne duperele ). W tym samym czasie podliczaliśmy wyniki z dwóch dni. Po jakiejś godzince już wszystko było jasne!!!

Wszyscy zebrali się w głównej sali i już mogliśmy przystąpić do ogłoszenia wyników, które prezentowały się następująco:

Klasyfikacja końcowa

Klasa EXTREME:
1.Kamil Konefał (kierowca), Tomasz Budaj (pilot) – 11000 pkt.- SUZUKI „ZIELONEK”
2.Marcin Czaja (kierowca), Joanna Gołębiowska (pilot) – 9000 pkt. – SUZUKI SAMURAI
3.Mariusz Dudek (kierowca), Grzegorz Dudek (pilot) – 5500 pkt. – NISSAN PATROL GR
Klasa TURYSTYCZNA:
1.Marcin Mitrus (kierowca), Piotr Wygadańczyk (pilot) – 12500 pkt.
2.Jarosław Malesza (kierowca), Marcin Książek (pilot) – 12300 pkt.
3.Bartłomiej Urban (kierowca), Maciej Krupa (pilot) – 12200 pkt.

Każdy dostał pamiątkowy puchar i nagrody rzeczowe. Kilka zdjęć, podziękowania, iiiiii…… I KONIEC. Bałtowskie Bezdroża się skończyły…..

Ale nie martwcie się, ponieważ już zapraszamy na zimową edycję która odbędzie się w 2011 roku. Szczegółowe informacje zostaną podane bliżej terminu rajdu który jeszcze nie został ustalony ale pamiętajcie na pewno ZIMA 2011!!!! Śledźcie naszą stronę internetową DO ZOBACZENIA!!!!!

Tutaj znajdziecie zdjęcia: >>ALBUM<<<

KMST „K.A.T.” 4×4 OSTROWIEC ŚW.
Autor: Maciej „Munio” Paluch .